„Każdy
musi mieć Coś swojego.
Coś
co pozwoli żyć z radością i nadzieją...”
Kolejna książka o
niewidomej dziewczynie, Maggie Sanders, której ślepota jest
skutkiem ubocznym zapalenia opon. Tak w jednym zdaniu można opisać
o czym jest ta książka. Ale to dopiero początek.
Maggie, po pewnym
incydencie w nowej szkole dla osób niewidomych, zostaje przydzielony
kurator. Tam po pewnym wypadku poznaje dziesięcioletniego chłopca –
Bena, którego jakimś cudem widzi. Ben i Maggie zaprzyjaźniają
się, lecz dla dziewczyny obecność Bena daje nadzieję na powrót
do dawnego życia. Wkrótce okazuje się również, że brat chłopca
gra w zespole, który dziewczyna uwielbia. Ben odkrywa, że Thera (bo
tak właśnie Maggie nazywa chłopiec) przyjaźni się z nim właśnie
z tych dwóch powodów: w jego obecności widzi i jest zainteresowana
jego bratem. Dlatego chłopak nie chce mieć z nią więcej nic
wspólnego. Czy Ben i Maggie wrócą do przyjaźni i jak potoczą się
ich losy? Przeczytajcie.
Czytając książkę, już
pod koniec uroniłam łezkę, tak mnie poruszyły tamtejsze
wydarzenia. No nie wiem, chyba książki z niewidomym bohaterem mnie
wzruszają, chociaż i w „Świetle, którego nie widać”, jak i
tutaj, moje wzruszenie nie miało z nimi nic wspólnego.
Po przeczytaniu „Coś
mojego”, zaczęłam się zastanawiać, co jest takim moim Cosiem.
Czy są to może książki? A może muzyka? Sport? Nie wiem, ale na
pewno to Coś mam, jak zresztą każdy, tylko muszę się dobrze nad
tym zastanowić, aby znaleźć to Coś.
Książka jest dobrze
napisana. Znajdują się jakieś literówki, jak to bywa w książkach
z wydawnictwa Amber, ale jak się czyta, to się w ogóle nie zwraca
na to uwagi. Książka jest naprawdę poruszająca, a historia w niej
przedstawiona jest taka rzeczywista. Osobiście, gdyby ktoś mi ją
polecił, to sięgnęłabym po tę książkę. Dlatego i ja Wam ją
polecam.
„Jeśli
nie widzisz światła, to nie znaczy,
że
świat przestał istnieć.
I że
nie jest dla Ciebie...”
Tytuł: Coś mojego
Tytuł oryginału : The One Thing
Autor: Marci Lyn Curtis
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 304
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz