„Czas
żniw”. Chyba wszyscy już to czytali, więc musiałam i ja. Pomimo
że książka jest genialna, strasznie ciężko było mi przez nią
przebrnąć. Ale już teraz nie mogę się doczekać, kiedy się
zabiorę za „Zakon Mimów”. Czuję, że dalej będzie ciężko,
ale nie zniechęca mnie to.
Pani
Shannon, pomimo młodego wieku, udało się stworzyć świat pełen
jasnowidzów, każdego rodzaju. Aż samemu chciało by się zanurzyć
w swój senny krajobraz. Niestety, my jako zwykli ślepcy, możemy
poznać tylko namiastkę podczas snu.
Wróćmy
jednak do fabuły.
Główną
bohaterką jest dziewiętnastoletnia Paige, która jest śniącym
wędrowcem. Po pewnym wydarzeniu zostaje zesłana do Oksfordu –
karnej kolonii dla jasnowidzów, zarządzanej przez Reaifitów –
istoty pochodzące z Międzyświatów. Tam trafia pod opiekę
Naczelnika. Czy Paige odzyska wolność? Przeczytajcie.
Od
razu mówię, książka jest „ciężka”. Te wszystkie dziwne
terminy: Reafici, augurzy, narwańcy, spoiwa itd. sprawiają, że
„Czas żniw” czyta się powoli, ciężko. Trzeba się nad tą
książką strasznie skupić, żeby wiedzieć co i jak. Ale to jest
nawet na plus.
Cała
seria ma się składać z siedmiu tomów. Ciekawi mnie co autorka
wymyśli w kolejnych. Tak więc wkrótce zabieram się za tom II,
który mam nadzieję nie będzie gorszy. Polecam.
Tytuł: Czas żniw.
Tom I
Seria: The Bone Season
Tytuł oryginału :
The Bone Season
Autor: Samantha
Shannon
Wydawnictwo: SQN –
Sine Qua Non
Liczba stron: 520
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz